Harland Sander, młodzieniec ze Stanu Kentucky, miewał mnóstwo wizji. Jedna z nich zaistniała w postaci sieci restauracji – KFC (Kentucky Fried Chicken). Początki nie należały do łatwych, jednak upór Harlanda należał do silniejszych. Sympatyczny pan z nienaganną szpicbródką stanowi nadal znak firmowy sieci KFC.Setki konsumentów odwiedzają codziennie restauracje KFC ze znakiem firmowym w postaci uśmiechniętej twarzy z charakterystyczną szpicbródką. Wszyscy delektują się chrupkimi skrzydełkami i udkami kurczaka. Jednak zapewne nie wszyscy znają historię narodzin firmy, która stała się niezwykle popularna na świecie. Harland Sander, młodzieniec ze stanu Kentucky, miewał mnóstwo wizji. Jedna z tych wizji zaowocowała restauracjami szybkiej obsługi – KFC (Kentucky Fried Chicken). Początki nie były łatwe, napotykały na wyboje, ale upór Harlanda był jednak silniejszy. Historia ta jest niezwykle złożona, jej początki sięgają 1896 roku. Sześcioletni wówczas Harland Sanders, któremu zmarł ojciec, a matka dla utrzymania rodziny poszła pracować, musiał codziennie młodszemu rodzeństwu gotować obiad. Tak się wyszkolił, że po roku był niemal mistrzem w kucharskim fachu. To spowodowało, że w wieku 10 lat zatrudniono go za 2 dolary miesięcznie na pobliskiej farmie w kuchni. Kiedy w 1902 roku matka wyszła ponownie za mąż, niezadowolony z jej ożenku Harland opuścił rodzinny dom. Jako 12 latek podjął się pracy robotnika na farmie w Greewood. Praca ta nie dawała mu jednak żadnego zadowolenia, zwolnił się i jako 15-latek obsługiwał odtąd linię tramwajową na terenie New Albana. Następnie na pół roku zaciągnął się do wojska na Kubie, potem przez pewien czas był jeszcze strażakiem. Wszechstronna edukacja umożliwiła mu ukończenie studiów prawniczych, po których został mianowany sędzią pokoju. Ten niesamowity tytan, czujący ciągły niedosyt pracy, podjął się jeszcze dodatkowych zajęć akwizytora ubezpieczeniowego, sternika na rzecznym statku parowym i sprzedawcy opon samochodowych. W wieku 40 lat stał się właścicielem małej stacji benzynowej w Kentucky, nie zdając sobie absolutnie sprawy, iż wkrótce jego miejscowość stanie się znakiem rozpoznawczym jego nowej firmy. Kierowcy, którym w czasie jazdy dokuczał głód, zatrzymywali się na jego stacji benzynowej w nadziei, że spożyją jakikolwiek posiłek. Tak zrodził się u Harlanda pomysł małej jadłodajni, która w krótkim czasie znana była w całej okolicy. Przedsiębiorczy Harland uruchomił wkrótce po przeciwnej stronie ulicy motel z restauracją. Dla nadania restauracji większego rozgłosu, wymyślił potrawę z kurczaka o charakterystycznym, dotąd niespotykanym smaku. W tym celu opracował specjalną panierkę, składającą się z jedenastu różnych ziół i przypraw korzennych. Chrupki kurczak zdobył wkrótce ogromne uznanie w całym stanie. W 1935 roku gubernator Ruby Laffoon, wyróżnił go zaszczytnym tytułem „Kentucky Colonel”. Znane przysłowie mówi: „fortuna kołem się toczy”. Przykry los nie ominął tym razem Harlanda. W latach 50. ubiegłego stulecia popadł w poważne tarapaty finansowe i zbankrutował. Odtąd utrzymywał się z comiesięcznej zapomogi socjalnej w wysokości 105 dolarów. W 1952 roku 62-letni wówczas bankrut Harland Sanders, niegdyś szczycący się mianem „Kentucky Colonel”, znaczył teraz tyle samo co zero. Jednak nie popadł w żadną depresję, spakował manatki i wyruszył samochodem na podbój całego stanu. Po drodze zatrzymywał się przy napotkanych restauracjach, proponując właścicielom serwowanie legendarnego kurczaka w tajemniczej panierce w zamian za ćwierć dolarową prowizję od każdej skonsumowanej porcji. Znak firmowy restauracji KFC / Fot. Fot. Rajmund CzokRestauratorzy przystali na jego propozycję przez zawarcie umowy przybicie ręką. Odtąd chrupkie kurczaki w tajemniczej panierce przynosiły restauratorom ogromne zyski, zasilając tym samym kieszeń Harlanda. Pod koniec 1964 roku w ponad 600 amerykańskich i kanadyjskich restauracjach delektowano się już tylko chrupkimi kurczakami. W wieku 74 lat Harland Sanders odsprzedał swój udział za dwa miliony dolarów przedsiębiorstwu gastronomicznemu KFC, które dla zachowania szacunku wobec sędziwego Harlanda Sandersa, zachowało po dzień dzisiejszy jego logo – mile uśmiechniętą twarz w okularach z charakterystyczną szpicbródką